Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 22

Spostrzegłam, że mój przyjaciel Carlos mnie woła i biegnie w moją stronę. Na jego widok uśmiech zagościł na mojej twarzy. Nie widziałam go od 3 lat.
- Carlos- krzyknęłam uradowana i rzuciłam się mężczyźnie w ramiona- Jak dawno Cię nie widziałam. Ale co ty tutaj robisz? Przecież miałeś na stałe zamieszkać we Włoszech
- Przyjechałem tu spotkać się z rodziną i przyjaciółmi. Wcale się nie zmieniłaś Angeles. Wyglądasz równie ślicznie jak przed tem.- powiedział przyjaciel. Lekko się zarumieniłam. Na prawdę uważa, że jestem śliczna...Ale Angie! Ogarnij się! Przecież masz chłopaka. Jesteś z nim w ciąży.
- Pójdziemy gdzieś razem- spytał z nadzieją Carlos. Zastanowiłam się chwilę.
- Czemu nie- powiedziałam.
Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. W końcu nie widzieliśmy się aż 3 lata. Lekko zmęczeni weszliśmy do Resto. Podszedł do nas Luka i zapytał co zamawiamy.
- 2 soki poproszę. Jeden truskawkowy- powiedział zerkając na mnie-  drugi pomarańczowy
Luka odszedł i pochwili przyszedł z zamówieniem. Carlos wziął napój pomarańczowy, a ja ten drugi.
- Skąd wiedziałeś, że truskawkowy to mój ulubiony- spytałam.
- Zapamiętałem- odrzegł i uśmiechnął się łobuzersko.
- A co jeszcze o mnie pamiętasz?
- A więc... Twój ulubiony kwiat to niezapominajki Ulubiony kolor- fiolet. Masz siostrzenicę Violettę. Boisz się pająków. Ślicznie śpiewasz i tańczysz. Uwielbiasz jazdę konną. Jak byłaś mała to nosiłaś aparat na zęby i mówiłaś, że jesteś cyborgiem. Uczysz w studio 21 .............
Caros ciągnął dalej ale ja już go nie słuchałam. Utopiłam się w jego błękitnych oczach. Gdy skończył wymieniać odpowiedziałam tylko " łał" i modliłam się, żeby on nie zapytał co ja o nim pamiętam. Na szczęście nie spytał. Po chwili ciągłych konwerscji złapał moje 2 ręce, spojrzał mi w oczy i zaczął mówić.
- Angeles....
- Angie - poprawiłam go.
- A więc Angie. Od dawna mi się podobasz. W twoje śliczne oczy mógłbym się wpatrywać godzinami. Twój uśmiech sprawia, że i ja się uśmiecham. Bardzo chciał bym Cię mieć przy sobie codziennie. Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Wystraszyły mnie jego słowa. Jest całiem przystojny i fajnie mi się z nim rozmawia, ale to tylko przyjaciel.
- Ja....y..... ja nie mogę. Mam chłopaka - odpowiedziałam usatysfakcjonowana swoją wypowiedzią. Spojrzałam na Carlosa. Widać moja odpowiedź wywołała na jego twarzy smutek.
- Zobaczysz jeszcze będziesz moja- powiedział i opuścił pomieszczenie. Trochę się wystraszyłam. Czy to była groźba? Muszę uważać na tego człowieka, który jeszcze przed chwilą był moim przyjacielem. Nie mogę uwieżyć jak się zmienił.

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 21

- Później Ci to wszystko wyjaśnie- odpowiedział za mnie German po czym zaniósł mnie  na górę. Tam położył mnie na łóżku. Już chciał wyjść kiedy krzyknęłam przerażona.
- Nie zostawiaj mnie samej. Proszę zostań ze mną.
- Idę się tylko umyć- zaczął tłumaczyć się mężczyzna- Zaraz do Ciebie wrócę, obiecuję- dodał i pocałował mnie w czoło. Następnie wyszedł.
Próbowałam usnąć, ale nie wyszło. Ciągle myśłałam o tym co się stało. Spojrzałam na zegarek. Była już 2 nad ranem. Germana nie było od 2 godzin a miał zaraz wrócić. Wystraszona założyłam kapcie i wstałam z łóżka. Zeszłam na dół podpierając się o wszystkie meble po drodze. Nie byłam wstanie iść normalnie. W salonie zastałam Olgę, Ramala i Violę. O i oczywiście Germana. Gdy mnie dostrzegli od razu zaczęli mnie przytulać. Pierwsza podbiegła do mnie Viola.
- Jak dobrze, że nic Ci się nie stało! Ale się cieszę, że będę miała rodzeństwo- mówiła uradowana siostrzenica mocno mnie ściskając. Posłałam wściekłe spojrzenie Germanowi. Jak on mógł im powiedzieć o ciąży beze mnie. Ale zaraz..... po co mówił im o ciąży, skoro nie chce tego dziecka. Chociaż ostatnio powiedział, że bardzo je kocha. Sama nic z tego nie rozumiem. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie German....
- Co ty tutaj robisz? Powinnaś wypoczywać
- Czekam tylko na Ciebię- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Na nic więcej nie było mnie stać. - Obiecałeś, że zaraz wrócisz, więc czekałam. Ale Ciebie nie było i nie byłó, więc.....
Nie dokończyłam bo German położył mi palec na usta.
- Nie przemęczaj się kochanie. Już idę- powiedział po czym wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Znów położył mnie na łóżku. Ale tym razem on lerzał obok. Pod wpływem jego obecności natychmiast usnęłam. Obudziłam się rano. Zobaczyłam, że obok mnie nie ma Germana. Zaczęłam się nie pokoić, ale nagle ukochany wszedł do mojego pokoju z tacą pełną kanapek.
- Dzień dobry- powitałam go z uśmiechem.
- Witaj Angie- odpowiedział German- przyniosłem Ci śniadanie.
- Nie musiałeś...
- Dla mojej ukochanej wszystko- odpowiedział i usiadł koło mnie. Zaczeliśmy jeść. CHociaż jedna rzecz wciąż chodziła mi po głowie W końcu nie wytrzymałam i spytałam
- German, dlaczego ty mnie wczoraj uratowałeś? Przecież gdybym wpadła pod samochód pozbył byś się mnie i dziecka jednocześniej...
- Uratowałem, bo Cię kocham. I nasze dziecko też- powiedział po czym przytulił mnie. Od razu wywołał uśmiech na mojej twarzy. Ale co dobre szybko się kończy. German musiał iść na jakieś spotkanie, skazując mnie na ogromną nude. Postanowiłam przejść się na spacer. Chodziłam po parku jakąś godzinę. Nagle usłyszałam, że ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zauważyłam.....


---------------------------------------------------------------------------------------

O to kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo nie pojawiały się rozdziały, ale moje kolerzanki wrociły z wakacji i całe dnie spędzam z nimi.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 20

- German- krzyknęłam. Tak. Tajemniczy mężczyzna to nie kto inny jak mój szwagier. Z jednej strony ucieszyłam się, że to on, a nie jakiś zboczeniec, ale z drugiej strony jestem na niego zła.
- Po co tu przyszedłeś- krzyczałam połykając łzy i krztusząc się nimi- Puść mnie!!
- Angie spokojnie- powiedział mój ukocha.....nie! Żaden ukochany. Pokazał właśnie w domu jak mnie kocha.... Powiedział mój szwagier. O! Szwagier to odpowiednie wyrażenie.- Ja kocham Ciebię i nasze dziecko też- powiedział po czym chciał mnie pocałować. Od razu się odsunęłam. Coraz bardziej płakałam. On tak namieszał mi w głowie.
- Ja niewiem. Po prostu nie wiem. Nie wiem co mam robić- wykrzyczałam i wyrwałam się z uścisku Germana. Zaczęłam biec przed siebie. Po chwili stanęłam bo nie miałam już siły dalej biec. Z trudem próbowałam złapać oddech. Rozejrzałam się, ale za durzo nie zauważyłam. Po prostu był środek nocy. Wszędzie ciemność. Nagle usłyszałam głos silnika i zauważyłam światła. To samochód. Jechał z wielką prędkością prosto na mnie. Chciałam uciec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wiedziałam co zaraz nastąpi. Samochód był już tylko jakieś 5 metrów ode mnie. Z mojego policzka poleciała ostatnia łza. Boję się. Po prostu się boję. Zaczęłam odliczać czas do końca mego istnienia. 3...2...nie zdążyłam pomyśleć o 1 bo coś poczułam. Ale to nie był ból. Pewnie już umarłam. Dlatego nie czuję bólu. Ale czy to naprawdę tak się skończyło... Miałam wieść szczęśliwe życie z moich chłopakiem i dzieckiem, a tu takie coś? .Z moich zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Angie, Angie wszystko w pożądku- mówił do mnie German ze strachem i troską w głosie. Ale zaraz, chwilka. Co German robi w niebie.- Angie, Angie!!!!
Nagle tak jakbym obudziła się. Stałam na pustej ulicy w ramionach Germana. Byłam bardzo zdezorientowana i przestraszona. Nogi się pode mną uginały i kręciło w głowie.
- Czy.... ja umarłam- spytałam niepewnie, a z mojego policzka popłynęła łza. Cała się trzęsłam. Czuję się tak bezbronnie. Tak samotnie.
- Nie Angie. Na szczęście nic Ci się nie stało. No już... Uspokuj się- mówił German wycierając łzy, które płynęły mi strumieniami i głaszcząc po włosach. Dopiero teraz uświdomiłam sobię co tak na prawdę się stało. German uratował mnie! To co wtedy poczułam to nie było wjeżdżające we mnie auto. To było ciągnięcie w tył prosto w ramiona mojego ukochanego. Nagle przeszła mi cała złość na niego. Teraz z twarzy nie leciały łzy smutku tylko szczęścia.
- Dziękuje- krzyknęłam wtulając się w ukochanego.- Dziękuje- powtużyłam. Nadal jestem w lekkim szoku. Nadal się trzęse i mam nogi z galarety, ale to nie ważne. Ważne, że German jest przy mnie.  Niespodziewanie mój misiaczek wziął mnie na ręce i poszedł ze mną na pobliską ławkę. Położył mnie na niej.
- Angie poczekaj chwilkę. Idę zadzwonić do Ramolo, żeby po nas przyjechał - powiedział mężczyzna
- Nie!. Proszę nie zostawiaj mnie samej- krzyczałam szeptem. Na nic więcej nie było mnie stać. Boję się zostać sama. - Proszę nie zostawiaj mnie- błagałam Germana.
- Kochanie, nigdy Cię nie zostawię. Kocham Cię- powiedział po czym pocałował mnie w usta. Od razu przy nim zrobiło mi się cieplej. Dreszcze i drgawki przeszły. Czuję się lepiej niż poprzednio, ale nadal nie tak dobrze by zostawić choć na chwilę Germana. Mój ukochany wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer do Ramala. Po 5 minutach przyjaciel przyjechał. Chciałam wstać, ale moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Nie wiem co się ze mną dzieję. Jestem zmęczona po tym wszystkim co się dzisiaj stało. German widząc mnie nie udolnie próbującą podnieść się z ławki wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. Usiadł ze mną z tyłu i zapiął mój pas. Po 5 minutach byliśmy już pod domem. German znów wziął mnie na ręce i wszedł ze mną do pomieszczenia gdzie zastaliśmy Violettę.
- Gdzie wyście się podziewali- krzyczała poddenerwowana nastolatka- martwiłam się o was.- potem spojrzała na mnie i zasypała kolejnymi pytaniami- Angie czy wszystko w pożądku? Jesteś taka blada i wystraszona. Co się stało?


----------------------------------------------------------------------------------

Widzicie jaka jestem dobra. Pogodziłam Germangie. <3 .. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 19

W drzwiach naskoczyła na nas Olga. Uściskała serdecznie Violę, a na mnie nawet nie zaszczycila spojrzec.. Po przywitaniu z domownikami  siostrzenica pobiegła do swojego pokoju. Ja poszłam do kuchni zrobić sobię coś do picia. W pomieszczeniu zastałam Olgę pieczącom ciasto. Nadal jestem zła na gosposie. Nie powinna tak do mnie mówić. Pośpiesznie nalałam sobię szklankę soku i wyszłam. Olga tylko zmierzyła mnie wzrokiem. Zignorowałam to. Poszłam sobię usiąść na kanapę. Podszedł do mnie Ramallo.
- Panienko Angie. Nie powinna się pani tak burmuszyć na panią Olgę. Ona naprawdę żałuję tego co powiedziała- powiedział spokojnie.
Teraz to już mnie zdenerwował. Wydarłam się na całe mieszkanie.
- Ja niby się burmuszę?! A pan to wogóle kim jest, że tak broni Olgi?! I czemu pan mi to mówi do jasnej ciasnej a nie Olga!!! Proszę nie mieszać się w nie swoje sprawy- Odparłam na końcu już trochę spokojniej, po czym pobiegłam do pokoju mojego i Germana. Szwagra nie było w środku. Pewnie siedział w swoim gabinecie. Od razu rzuciłam się na łóżko. Dopiero teraz spostrzegłam, że w tym pokoju zaszły pewne zmiany. Mianowicie. Nie było już jednej szafy, tylko dwie. Dywan w pokoju zmienił kolor z beżowego na biały ( haha. Wspóczuję Oldze czyszczenia) Po dwóch stronach łóżka stały niewielkie szafki. Na ścianie były rozwieszone zdjęcia moje, Germana i Violetty. Były też zdjęcia Mari. Wzruszyłam się. Z mojego policzka poleciała łza. Nagle ktoś mi ją wytarł. Podskoczyłam, bo myślałam że jestem tu sama. Okazało się, że koło mnie stał German.
- Podoba Ci się - spytał.
- Jest przecudownie. Dziękuje - powiedziałam rzucając się na ramiona szwagra. Niespodziewanie zaczął mnie namiętnie całować. Oddawałam zachłannie każdy pocałunek. Nagle wziął mnie na ręce i położył na naszym łóżku. Nie wiem czemu, ale od kąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży czuję się taka gruba i ciężka. Wiem, że to dopiero pierwszy miesiąc, ale po prostu tak się czuję i koniec! Nagle German zaczął ściągać ze mnie sukienkę. Odskoczyłam od niego szybko. Widać było, że zdziwiła go moja reakcja.
- German musimy poważnie porozmawiać- zaczęłam. Postanowiłam mu powiedzieć, że jestem w ciąży. - A więc ja....ja....
- Kolacja- rozległ się po domu krzyk Olgi.
- Ja jestem bardzo głodna- powiedziałam po czym pobiegłam na dół. Przy posiłku wogóle się nie odzywałam. Po skończonej kolacji poszłam odświerzyć się do łazienki. Następnie udałam się do sypialni. Germana jeszcze nie było. Wskoczyłam czym prędzej pod kołdre i próbowałam jak najszybciej usnąć. Bardzo chciałam już spać jak przyjdzie German. Ale jak na złość byłam zmęczona, ale nie mogłam usnąć. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Postanowiłam się nie ruszać.
- Angie. Wiem, że nie śpisz - powiedział. - O czym chciałaś porozmawiać?
Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. German usiadł koło mnie. Postanowiłam mu powiedzieć. I tak to jest nie uniknione, a czym prędzej powiem tym lepiej.
- A więc- zaczełam i spojrzałam na mój brzuch - Jestem w ciąży- wydukałam. Spojrzałam na Germana. Stał i nic nie mówił. Chyba nie był szczęśłiwy.
- Przepraszam- powiedziałam przez łzy i wybiegłam z pokoju jak i z domu. Biegłam przed siebie. Pochwili byłam już w parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam głośno płakać. Jak on mógł?!  Myślałam, że się ucieszy. A on milczał. Pewnie bał się mi powiedzieć, że mam usunąć dziecko. Czuję się fatalnie. Właśnie straciłam jedyną osobę, którą tak na prawdę kochałam. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Było ciemno więc nie mogłam dostrzec kto to. Wystraszyłam się. Chciałam uciekać, ale tajemnicza osoba złapała mnie za rękę.
- Puść mnie- zaczęłam krzyczeć i się wyrywać, lecz niestety nie miałam tyle siły. Zmusił mnie do spojrzenia na siebie. Przed de mną stał.....



--------------------------------------------------------------------------------

Tak wiem. Szykujecie trumny! Ale niebawet pogodze Germangie. Chyba.....

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 18

- To pani nie wie? Jest pani w ciąży.
- Naprawdę- niedowieżyłam. Niewiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Lekarz wyszedł i zostawił mnie samą. Bardzo się cieszę, że będę mieć dziecko, ale nie wiem czy sobię poradzę. I nie wiem jak zareaguje German. Może się ucieszy.  A może będzie wściekły i każe mi usunąć ciążę. Ale on raczej taki nie jest. Dobra mam jeszcz czas by nad tym myśleć. Teraz idę do Violetty. Mam nadzieję, że będzie chciała ze mną rozmawiać. A jak nie to trudno. Ja tak łatwo nie odpuszecze! Poszłam do sali 124 na drugim piętrze. . Bardzo się denerwowałam. Nogi miałam jak z galarety. Miałam już pociągnąć klamkę, ale zawróciłam. Nie dam rady. Ale w sumie już gorzej być nie może.  Zpowrotem poszłam pod salę z Vilu. Pociągnęłam za klamkę. Weszłam do środka. Była tam Viola. Tak słodko spała. Ręce miała w bandażach. Zachciało mi się płakać. Po policzku spłynęła mi łza. Podeszłam bliżej siostrzenicy. Usiadłam na krzesełku koło jej łóżka. Nie chciałam jej budzić. Pogłasałam ją po głowie. Tak mi jej brakuje. Brakuje mi tego, jak rozmawiamy  o jej problemach w jej pokoju. Brakuje mi tego jak chodzimy razem do studia. Z mojego policzka poleciała łza. Nagle usłyszałam cichy głos Violetty.
- Nie płacz Angie. Wszystko będzie dobrze.
- Violetta- krzyknęłam, że mnie chyba na cały szpital było słychać.- Jak ja się stęskniłam-  powiedziałam żucając się na jej szyję.
- Przpraszam Cię ciociu - powiedziała Viola, gdy się od siebie oderwałyśmy. To takie słodkie. Powiedziała do mnie "ciociu"
- To ja Cię przepraszam. Nie powinnam kłamać. Kocham Cię
- Ja też Cię kocham - odparła Violetta. Siedziałam u niej cały dzień Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Chciałam jej powiedzieć, że jestem w ciąży, ale raczej German powinien się dowiedzieć pierwszy.
- Angie wracaj już do domu. Robi się późno.- odparła w końcu Viola.
- Ale Violu ja śpię w szpitalu - powiedziałam zdziwiona, że nikt jej nie powiedział o moim stanie. Widać nikt się mną nie przejmuje, albo po prostu nikt nie chciał martwić Violi.
- Coś Ci się stało?!
- Nie. Poprostu po tym wszystkim zakręciło mi się w głowie i zemdlałam. Zostawili mnie w szpitalu by zrobić mi badania i jutro wychodzę.
- To dobrze. Ja też jutro wychodzę. - Powiedziała szczęśliwa siostrzenica. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i poszłam do swojego pokoju. Bardzo się cieszę, że pogodziłam się z Violą. Myślę jak powiedzieć Germanowi o ciąży. Może powiedzieć mu po prostu " Jestem w ciąży", albo napisac. Nie zdecydowanie lepiej powiedzieć. Ale to w domu. Nie chcę o tym mówić w szpitalu. Pogrążona w rozmyśleniach zasnęłam. Rano gdy się obudziłam obok mnie siedział już German. Od razu na powitanie zasypał mnie wyżutami.
- Miałaś wczoraj zadzwonić. Wiesz jak się martwiłem.
- Przepraszam, zapomniałam. Wczoraj byłam ciut zajęta.- Odparłam zmieszana.
German zrobił wśiekłą i zazdrosną minę. Widząc to zaśmiałam się i powiedziałam
- Nie bój się. W życiu bym Cię nie zdradziła. Byłam u Violi. Wszystko sobie wyjaśniłyśmy.
German od razu się uśmiechnął i zawstydził, że podejrzewał mnie o to, że byłam z jakimś chłopakiem. A nawet jeśli bym była to co w tym złego ?
Poszłam do łazienki przebrać się z piżamy i trochę się ogarnąć. Gdy wróciłam do pokoju wszystkie moje rzeczy były już spakowane.
- Aż tak długo mnie nie było- zażartowałam. German uśmiechnął się do mnie. Oboje pozsliśmy do pokoju nastolatki. Była już spakowana, więc we trójkę wróciliśmy do domu.



------------------------------------------------------------------------

Mieliście racje! Angie w ciąży. Jak German zareaguje? Dowiecie się w następpnym rozdziale.

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17

Rano obudziłam się. Czułam się dobrze. Nawet bardzo dobrze. Spostrzegłam, że koło mnie nadal jest German. Czyżby był tutaj całą noc? To pytanie chodziło mi po głowie. Później go o to zapytam, gdyż nie mam zamiaru go budzić. Nie wiem co  porobić. Wiem. Włączę sobię telewizor. Powoli zsunęłam się z łóżka. Nie było to łatwe, bo mój ukochany trzymał głowę na moich kolanach. Na szczęście go nie obudziłam. Podeszłam do telewizora i wrzuciłam 2 zł. W tym czasie przebudził się German. Spostrzegł, że mnie nie ma na łóżku i zaczął panikować.
- Angie, gdzie jesteś?! Angie, Angie- krzyczał zdenerwowany i wystraszony
- Spokojnie - powiedziałam, a German odwrócił się w moją stronę.
-Angie - krzynął ponownie. Tym razem w jego głosie można było wyczuć zadowolenie. Podbiegł do mnie i mnie przytulił. Chciał mnie pocałować. Już nasze usta zbliżyły się do siebie. Ale nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Odskoczyliśmy od siebie trochę spłoszeni. Odwróciliśmy się w celu zobaczenia, kto nam przerwał tę wspaniałą chwilę. Za nami stał lekarz.
- Przepraszam, że przerywam te czułośći - powiedział uśmiechając się. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. - Przyszedłem, by powiedzieć, że panienka Angie będzie miała jeszcze przeprowadzone dzisiaj badania, ale wszystko wskazuje, że już jutro będzie mogła pani wyjść ze szpitala.
Uśmiechnęłam się na tę wiadomość. German również. Po chwili lekarz wyszedł.
- Kontynułując - powiedział German i przysunął mnie do siebie. Chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam.
- Proszę nie tutaj - odparłam błagalnym tonem.
German nic się nie odezwał. Widać bardzo chciał mnie pocałować, a ja się odsunęłam. No ale nie miałam teraz ochoty na takie czułości. Usiadłam na moim łóżku szpitalnym. Mój ukochany usiadł obok mnie. Zaczęłam rozmowę na temat Violetty. Okazało się, że czuje się dobrze. Już jutro wychodzi ze szpitala. Fajnie by było gdybym ja też jutro wyszła. Czuję się już całkiem dobrze. Viola leży w tym samym szpitalu co ja. Może się później do niej przejdę. Nie może- tylko na pewno! Muszę z nią porozmawiać. Ale najpierw muszę spławić Germana.
- Długo tu ze mną siedziałeś? - spytałam. German podrapał się w głowę.
- No ja tu siedziałem, odkąd Cię tu przywieźli- powidział cicho i niepewnie.
- Miło mi, że tak się o mnie martwisz i troszczysz, ale teraz marsz do domu! Musisz odpocząć. Poradze sobię sama.
- Ale...- zaczął się jąkać
- Żadne ale! WIeczorem do Ciebie zadzwonie-  powidziałam z satysfakcją w głosie. Chciałam pobyć trochę sama i pójść pogadać z Violettą. Może za bardzo nakrzyczałam na ukochanego. Widziałam, że ma smutną minę.
- Przepraszam, że się tak uniosłam. Ale naprawdę powinieneś iść i odpocząć- powiedziałam spokojnie i pocałowałam Germana w policzek. On wyszedł z mojej sali. Potem widziałam go już tylko przez okno jak wsiadał do samochodu i odjechał. Od razu wstałam z zamiarem pójścia do siostrzenicy. Później mogę już nie mieć odwagi. Już miałam wychodzić gdy zatrzymał mnie głos pielęgniarki.
- A pani się gdzieś wybiera? Przyszłam zabrać panią na badania.
- Ach, no tak badania. Kompletnie zapomniałam.- powiedziałam do pielęgniarki. Wyglądała miło i miejmy nadzieję taka będzie.
- Niech pójdzie pani za mną- powiedziała. Wykonałam jej polecenie. Po chwili. Tam wzięła do dłoni wielką igłę.Ciut się wystraszyłam. Nie lubię pobierania krwi. Wogóle widok krwi źle na mnie działa. Odwróciłam głowę w stronę okna. Patrzyłam tam i patrzyłam. Czekałam aż pielęgniarka skończy pobierać tę cholerną krew, ale to trwało i trwało. Spojrzałam się w kierunku przełożonej. Zauważyłam, że nie miałam już igły w ręku. Tylko przyklejony wacik w miejscu, które wcześniej oczyszczała mi kobieta. Uśmiechnęłam się lekko. To pierwsze bezbolesne pobieranie krwi w moim życiu. No ale skończe się już tym zachwycać. Pielęgniarka zaprowadziła mnie jeszcze do paru pomieszczeń na przeróżne badania. Na początku trochę sie ich obawiałam, ale okaało się, że niepotrzebnie. Minęły szybko i bezboleśnie. TRały dokładnie 1 godzinkę. Położyłam się na moim łóżku. Chciałąm iść od razu do Violi, ale lekarz obiecał, że zaraz do mnie wejdzie. Po jakiś 30 minutach przyszedł.
- I co? Będę mogła jutro wyjść - spytałam z nadzieją
- Tak. Ogólnie wszystko jest z panią w pożąku, ale w tym okresie nie powinna się pani tak denerwować- odpowiedział lekarz.
- Ale o co chodzi- spytałam. Nie zrozumiałam za bardzo jego słów.
- To pani nie wie? Jest pani......



-------------------------------------------------------------------------------

I kolejny rozdział. Jak myślicie co jest z Angie???

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 16

Nagle obudziałam się. Byłam sama  w białym pokoju. Nagle po woli zaczęła pojawiać się postać. Wyglądała znajomo...
- Maria - zapytałam niedowieżając.
- Tak siostrzyczko- odparła.
- Ale jak ty....Jak ja.... Czy ja umarłam ?- spytałam w końcu.
- Nie. Jeszcze nie umarłaś. Zapewne wiesz czemu tu jestem.
- Tak - odparłam spuszczając głowę. Z mojego oka poleciała łza - Ja przepraszam! Naprawdę nie chciałam, by tak wyszło. Wiem, jestem beznadziejna. Teraz każdy mnie nienawidzi, nawet ty. Ale gdybym wiedziała, że Viola coś sobię zrobi, gdybym wiedziała, że poczuję coś do Germana nigdy bym tam nie przyszła- mówiam głośno płacząc
- Angie uspokój się! Ja się nie gniewam. Cieszę się, że ułożyłam sobię życie. Ale nie jestem zła o tamto. Jestem zła, że wogóle nie wierzysz w siebię! Wcale nie jesteś beznadziejna. Musisz przestać tak myśleć...
- Ale taka jest prawda - powiedziałam cicho, ale Maria usłyszała. No tak, przecież jest duchem.
- Nie! Angie mylisz się. Po prostu uwierz w siebie i zaufaj mi! Wszystko będzie dobrze.
Nagle Maria znikła. Po prostu to było takie nagłe. Była i pstryk - nie ma jej. Nagle cały biały pokój zaczął wirować. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam mocny ból głowy. Otworzyłam oczy. Teraz leżałam na moim i Germana łóżko, a mój szwagier siedział koło mnie na krześle.
-Angie wszystko w pożądku- spytał
Chciałam żec, że nic nie jest w pożądku i znów zacząć się obwiniać o pocięcie się Violetty, kiedy przypomniały mi się słowa Marii.
- Taak..- Odpowiedziałam cicho. Nie stać mnie było na nic więcej.
- Jak się czujesz? coś Ci jest poważnego? Coś Cię boli? Może zabiorę Cię do szpiala- mówił German ze troską i strachem w głosie.
- Głowa...- powiedziałam. Ból bardzo się nasilił. Znów obraz mi się rozmazał i powoli opadłam na poduszkę. Ostatnie co usłyszałam to słowa Germana
- Z Angie jest coś nie tak. Trzeba ją zawieść na pogotowie. Po czym poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Więcej nie pamiętam. Obudziłam się na sali szpitalnej. Obok spał German opierając się o moje łóżko. Nie czułam się najlepiej. Nadal bolała mnie głowa, choć miałam już więcej sił niż wczoraj. Nie chciałam budzić Germana, więc sięgnęłam po książkę, która leżała na mojej szafeczce. Czytając ją zmożył mnie sen.



----------------------------------------------------------------------------------

O to kolejny rozdział. Podoba się? Być może nie będę pisała tego bloga sama. Moja przyjaciółka Oliwia wróciła z wakacji. Również jest fanką Violetty, a zwłaszcza Germangie. Jeszcze nigdy nie prowadziła żadnego bloga i dopiero ode mnie dowiedziała się, że wogóle są takie blogi z opowiadaniami o Angie. Puki co czyta moje wszystkie rozdziały. Nie ma konta google, a więc po prostu podałam jej hasło, bo wszystko jej dla niej nowe. Niedługo doda swój 1 rozdział. Proszę przyjmijcie ją ciepło. I chciała bym was przeprosić za błędy. Mi po prostu tego nie podkreśla, a z ortografi jestem na prawdę słaba. I jeszcze mam tendencję do robienia wielu przecinków Gdybym mogła, wstawiała bym je wszędzie! :D . Proszę komentujcie. Co chcecie w dalszych rozdziałach? Ja ogólnie nie mam rozdziałów za nadrzót i wszystko pisze na spontana, więc propozycje mile widziane. I to tyle. Troszeczkę się rozpisałam. :P .

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 15

Obudziłam się około 2 nad ranem. Poszłam do kuchni i nalałam sobię szklankę soku. Tak mi się ręcę trzęsły, że połowa wylądowała na blacie. Jakoś wogóle nie chciało mi się spać. Poszłam  na góre do sypialni. Miałam nadzieję, że German już wrócił i może nawet Viola już jest w domu, ale pomyliłam się. Nie było nikogo. No z wyjątkiem Olgi i Ramala. Spojrzałam na mój telefon. Miałam 14 nieodebranych połączeń od Germana. Mimo, że było już bardzo późno szybko zadzwoniłam do szwagra. Nie odebrał.  Nie wiem co się dzieje. Czy z Violettą wszystko w pożądku? Czuję się tak okropnie i bezradnie. I jeszcze ten German. Czemu nie odbiera? Może jak wracał ze szpitala to coś mu się stało. Różne myśli plątały mi się w głowie. Po policzkach co chwila spływały mi łzy. Jestem najgorszą ciotką na świecie! I jest jeszcze jedna rzecz, która nurtuje mnie od paru dni. Nie wiem czy przypadkiem nie jestem w ciąży. Kiedyś zawsze chciałam być matką. Ale teraz to sama nie wiem. Nie umiem dobrze zająć się siostrzenicą to co dopiero własnym dzieckiem! Im dużej tak rozmyśliwałam tym moje myśli coraz bardziej odbiegały od tematu Violetyy, kończąc na tym, że jestem beznadzieja i lepiej by było gdybym się wcale nie urodziła. Moje rozmyślenia przerwał dżwięk otwieranych się drzwi. Podbiegłam zobaczyć kto to choć wiedziałam, że to German. Wszedł do mieszkania. Od razu zasypałam go pytaniami.
- Co tak późno? Jest już- spojrzałam na zegarek. O mój Boże- Jest już 4 nad ranem. Co z Violetta?
- Z Violą wszystko w pożądku. Jeszcze pare dni pobędzie w szpitalu i wróci do domu. Czemu nie śpisz o  tak późnej porze?
- Ja nie mogłam zasnąć- wytłumaczyłam się.
Nagle German wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Wtulona w niego usnęłam. Obudziłam się o 8 nad ranem. Narazie nie muszę chodzić do studia, gdyż jest jakiś nowy konkurs podobny do " talenty 21" i wogóle nie ma lekcji. Tylko szkoda, że Viola jest w szpitalu. Gdy by nie to- na pewno by wygrała. Tylko dlaczego, aż tak zareagowała? Czy ona na prawdę chciała się zabić? Nie wybacze sobię tego nigdy. Nie wiem co mam robić. Czy lepiej jechać do niej do szpitala, czy zostawić ją w spokoju. Nie no zdecydowanie lepiej pojehać i ją przeprosić, tylko czy zdołam teraz spojrzeć jej prosto w twarz? Muszę wziąść się w garść! Ja wszystko popsułam, więc ja wszystko naprawię.
Zeszłam na dół z takim nastawieniem. Na dole zastałam Germana rozmawiającego z Olgą i Ramalem. Opowiadał im wszystko co się wydażyło. Słuchałam tego trochę stojąc w progu, ale gdy tylko Olga mnie dostrzegła od razu zawołała.
- Jest Pani zadowolona z tego co się stało!? Wogóle dlaczego Pani tak nas okłamywała? Co jak co, ale mi Pani mogła powiedzieć! Przecież potrafię dochować tajemnicy!
- Ależ Olgo......
- Nie wtrącaj się Ramalo! - krzyczała zdenerwowana Gosposia- Przez Panią moja Violetta jest w szpitalu! A gdyby jej się coś stało! Wykończyła ją pani psychicznie! Cieszy się Pani?!
W czasie długiej przemowy Olgi łzy spływały mi po policzkach. Jak skończyła od razu wybiegłam i zamknęłam się w łazience. Cały czas plakałam. Bolały mnie jej słowa chociaż to była prawda. Jestem beznadziejna. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam. Wiedziałam, że to German. Pewnie chciał pogadać. No ostatecznie musiał skorzystać z toalety.
- Angie wiem, że tam jesteś - powiedział. Nic nie mówiłam, tylko cicho szlochałam. Czułam się okropnie. Jak by mnie coś rozrywało od środka.
- Angie Olga na prawdę tak nie myśli. Wiesz jaka ona jest. -  Tłumaczył szwagier.
Siedziałam cicho. Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
-  Angie odezwij się proszę! Będę wiedział, że nic Ci nie jest! Angie!
Słyszałam jakby za mgłą. Nagle obraz zaczął mi się rozmazywać. Po chwili była już tylko ciemność.


-------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale na prawdę nie mam czasu. Jeszcze dzisiaj jade do wujka na pare dni i nawet nie wiem dokładnie kiedy wrócę. Nie gniewajcie się! Proszę komentujcie!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 14

- jestem twoją ciocią, siostrą twojej mamy - wydusiałam z siebie, a potem spłynęła mi łza. Spojrzałam na Violette. Była zdezorientowana i smutna. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Chciałam ją przytulić, ale mnie od siebie odsuneła.
- Jak mogłaś!? Jak mogłaś cały czas mnie okłamywać?! Nie nawidzę Cię - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju.
Czułam się okropnie. Jestem beznadziejna. Gdybym wtedy nie przyszła tutaj, gdybym od razu powiedziała prawdę, gdybym...- mogła bym tak wymieniać godzinami, ale co się stało to się nie odstanie. Położyłam się z powrotem na kanapie i nawet nie zauważylam kiedy zmożył mnie sen. Rano obudziła mnie kłutnia dochodząca z kuchni.
- Jak mogłeś mnie tak okłamywać! Czy w czymś jeszcze mnie okłamałeś tato ?! O ile jesteś moim ojcem.
- Teraz to już przesadziłaś! Idż do swojego pokoju!
Po czym dziewczyna wbiegła na gorę. Położyłam szybko głowę na kanapie by wyglądało, że śpię. Kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi podniosłam się i powędrowałam do kuchni. Na krześle siedział smutny German. Usiadłam zaraz obok niego i zaczęłam go pocieszać.
- Wszystko będzie dobrze. Na pewno zaraz jej przejdzie. Przecież nie będzie gniewać się wiecznie- mówiłam sama w to nie wierząc. Mój chłopak na to lekko się uśmiechnął. Po chwili jego uśmiech znów zniknął. Do domu weszła Olga. Jeszcze nie wie, że jestem siostrą Marii. Trzeba będzie wszystko jeszcze raz tłumaczyć.
- A wy gołąbeczki co tak w kuchni siedzicie - spytała spoglądając na mnie i Germana- No już, wynocha! Muszę przygotować śniadanie.
Na jej słowa od razu wyszliśmy z pomieszczenia. German poszedł do swojego gabinetu, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam pójść do pokoju Violetty. Weszłam schodamim na górę i lekko zapukałam do drzwi jej pokoju. Nikt nie odpowiedział. Uchyliałam drzwi i zastałam siostrzenicę siedzącą na środku pokoju z żyletką w ręku.
- Viola, co ty wyprawiasz- krzyknęłam, aż mnie było słychać na dole. Dziewczyna tylko spojrzała w moją stronę i dalej zadawała sobię rany. Natychmiast podbiegłam do niej i wyrwałam jej żyletkę z rąk. Lekko zakręciło mi się w głowie na widok krwi, ale musiałam zachować zimną krew. Wtem do pokoju wpadł German
- Angie co to za krzyki? O mój Boże - powiedział spoglądając na Violette.- Angie dzwoń na pogotowie. Wykonałam jego polecenie. On w tym czasie zabandażował ręce Violi. Lekarz przez telefon zadawał mi wiele skomplikowanych pytań
- A czy jest przytomna? Czy jest bardzo pokaleczona? Czy jest w stanie wstać? Czy straciła dużo krwi?
Słowa mi się plątały gdy odpowiadałam na pytania, jednak po moich odpowiedziach lekarz wywnioskował, że sam bandaż nie wystarczy i zaraz przyjedzie pogotowie.
Po skończonej rozmowie zastałam załamanego Germana tulącego ciało wpół przytomnej córki. Dookoła było pełno krwi więc czym prędzej wyszłam z pokoju. Na dole usiadłam na kanapie i po prostu się popłakałam. To wszystko moja wina! Jestem beznadziejna. Lepiej by było gdy bym wogóle się nie urodziła. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Otworzyłam je a przed drzwiami zobaczyłam 2 ratowników medycznych. Od razu zaprowadziłam ich na górę. Pokazałam im pokój i wkrótce wytłumaczyłam co się stało. Nie weszłam do środka. Wiem jestem okropną ciotką, ale już wystarczy jedna ranna, a ja na widok krwi potrafie nawet zemdleć. Nagle drzwi się otworzyły. Wyszedł z pokoju German a na rękach trzymał ciało nieprzytomnej Violetty. Za nim szli ratownicy. Chłopak wsadził ciało swojej córki do karetki i pojechał z nimi. Mi natomiast nie pozwolili pojechać. Usiadłam na kanapie i pogrążona we własnych myślach zasnęłam.


--------------------------------------------------------------------------
I jak? Podobało sie? Proszę komentujcie!

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 13

Rano obudziałam się bardzo szczęśliwa. German spał jeszcze obok mnie, ale postanowiłam go nie budzić. Cichutko poszłam do swojego dawnego pokoju. Wzięłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Mimo, że śpię u Germana nie mam w jego pokoju żadnych swoich ubrań. Jego szafa jest zbyt mała by pomieścić moje i jego ciuchy. Po umyciu i ogarnięciu się poszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole. Olga zrobiłam moją ulubioną sałatkę! Jednak gdy spróbowałam jej wydała mi się jakaś dziwna. Mimo to  zjadłam wszystko i powiedziałam, że śniadanie było pyszne. Spojrzałam na resztę domowników. Oni zajadali się w najleprze. Violetta brała 3 dokładkę. Czy tylko mi ta sałatka wydała się taka... inna niż zawsze- niesmaczna. Czekałam przy stole na siostrzenicę. German ciągle się mi przyglądał. Ja również patrzyłam na niego. Wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem, więc nie mieliśmy czym się krępować. Potem Violetta skończyła śniadanie i poszłyśmy do studia.
- Violu w domu musimy poważnie porozmawiać- powiedziałam. German pozwolił mi powiedzieć prawdę Violettcie. A jak nasz związek tak daleko zaszedł to nim później się dowie tym gorzej.
- No dobrze - powiedziała zdezorientowana dziewczyna. - A o co chodzi?
- Dowiesz się później - odparłam. Widziałam w jej oczach to zaciekawienie i lekki strach. Pewnie zastanawia się właśnie co mogła takiego zrobić. - Nie chodzi tu u Ciebie - odparłam szybko, żeby się nie martwiła.
Przez resztę drogi szłyśmy w milczeniu. Nie miałyśmy o czym rozmawiać. Po dotarciu do studia rozeszłyśmy. Weszłam do pokoju nauczycielskiego. Siedział tam tylko Pablo. Usiadłam koło niego i przywitaliśmy się. Poplotkowaliśmy trochę, ale w końcu nie wytrzymałam i spytałam.
- Jak Ci się układa z Esmeraldą- Ostatnie słowo powiedziałam niechętnie. Po prostu jak taki wspaniały facet jak Pablo mógł być z kimś tak płytkim!
- Wspaniale! Dzisiaj chcę ją poprosić by zamieszkała ze mną - powiedział uradowany i dumny z siebie przyjaciel.
- To wspaniale - powiedziałam, sztucznie się uśmiechając. Ale Pablo nawet tego nie zauważył. Był za bardzo zakochany.
Nagle rozległ się dzwonek. Wzięłam teczkę i poleciałam na zajęcia. Po skończonej pracy wróciłam sama do domu, gdyż Viola miała jeszcze zajęcia u Beto. Denerwuje się mojej dzisiejszej rozmowy z nią. Na pewno będzie zła. I w dodatku ciągle jeszcze myśle o tym chorym związku Pablo i Esmeraldy. Ehm. Kiedy myślę o niej, aż mi się niedobrze robi. Właśnie weszłam do domu, w którym było nadzwyczajnie cicho. Na stole w kuchni zobaczyłam karteczkę

Musiałem pilnie pojechać na spotkanie służbowe z Ramalo. Olga wzięła sobie dzisiaj wolne, bo musiała pojechać do kuzynki. Wracam późny wieczorem. Na kolacje możecie się z Violą przejść do jakieś restauracji. Na lodówce leżą pieniądze.     
                                                                                 Twój German

Jestem sama w tym wielkim domu. Viola będzie za jakąś godzinkę. Chyba jestem skazana na ogromną nudę. Weszłam do salonu. Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, ale i tak nie mam nic lepszego do roboty. Nagle poczułam się okropnie. Zrobiło mi się niedobrze. Po chwili uż byłam w łazience i wymiotowałam. Co się ze mną dzieje? Czy ja.... nie to niemożliwe. Nie mogę być w ciąży. Gdy poczułam się lepiej znowu opadłam na kanapę. Po jakiś 10 minutach pojawiła się Viola. Była wesoła, ale kiedy mnie zauważyła posmutniała lekko. Mi też było nie do śmiechu. Muszę jej powiedzieć. Jak nie zrobię tego teraz to kiedy?
- Viola siadaj - powiedziałam zmieniając pozycję z leżącej na siedziącą i klepiąc na miejsce na kanapie. Dziewczyna posłusznie usiadła.
- Obiecaj mi, że co kolwiek Ci teraz powiem i tak nie przestaniesz mnie kochać - powiedziałam pewnie.
- Obiecuje - odparła wystraszona siostrzenica. Patrzyła się teraz na mnie tak jak patrzył się German kiedy mu o tym mówiłam. Jednak wiedziałam że z Violettą nie pojdzie tak łatwo.
- No bo, bo ja- mówiłam jąkając się - ja.... jestem...



--------------------------------------------------------------------------

Przeprasza, że tak długo nie było rozdziału. Byłam na koloniach. Wróciłam 30 i to póżnym wieczorem. Jutro na pewno pojawi się kolejny rozdział, ale co donastępnego tygodznia to nie wiem. Rodzice mi każą pojechać na tydzień na wieś. Prawdopodobnie jutro wyjeżdzam.Tam podobno ma nie być wi-fi. Więc z góry przepraszam za te przerwy, ale na prawde to nie zależy ode mnie 
A co d rozdziału to podoba się? Wiem, że może być gorszy od pozostałych, ale nie pisałam od 2 tygodni a to jednak trochę jest.