Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 5

Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Upadłam na ziemie i chyba walnęłam o nią głową bo obraz zaczął mi się rozmazywać. Nagle zauważyłam przedemną mężczyznę w kałuży krwi. Zakręciło mi się w głowie. Chciałam podnieść się i uciec, ale nie mogłam się poruszyć. Zaraz, chwila, ten mężczyzna co tam leży wygląda znajomo. O nie! To Germna!? Chciałam wstać i podbiec do niego, ale mi się nie udało. Nagle usłyszałam znajomy głos dzwoniący po karetkę. To Viola?! Co ona tu robi? Chciałam ją o to spytać, ale nie mogłam z siebie wydobyć ani słowa. Obraz coraz bardziej mi sie rozmazywał. Po chwili widziałam tylko ciemność. Straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu. Czułam się dobrze, tylko głowa mnie strasznie bolała. Po chwili zdałam sobię sprawę, że mam rękę w gipsie. Nie pamiętałam co się stało. Może Viola wie.
- Viola co się sało - spytałam
- Angie!- krzyknęła Violetta i mnie przytuliła. Widziałam, że ucieszyła się na mój widok, ale po chwili znów posmutniała.
- co się stało - powtórzyłam pytanie.
- No... bo ty- do jej oczu napłyneły łzy- bo szłaś jezdnią i niezauważyłaś pędzącego samochodu, a mój tata widząc te sytuację odepchął cię przez co został potrącony.- powiedziała cała zapłakana.
Nie mogłam w to uwierzyć. Nagle serce zaczęło mi mocniej bić. Poczułam, że łży napływają do moich oczu ale szybko je otarłam.
- Co z Germanem- zapytałam cała roztrzęsiona. Ja się na niego obraziłam o takie byle co, a on uratował mi życie. Czułam się źle. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Ręce mi się całe trzęsły, ale szybko schowałam je pod kołdrę, by Viola nie zauważyła. Teraz mnie bardzo potrzebowała dlatego musiałam zachować zimną krew. Przynajmniej udawać, że ją zachowałam. Spodziewałam się z odpowiedzi Violi najgorszego.
- tata...-powiedziała i wybuchnęła płaczem - tata żyje, ale jest w ciężkim stanie. Stracił dużo krwi. Teraz lekarze go operują już od 2 godzin!
Dziewczyna była cała zalana łzami. Przytuliła się do mnie nagle. Zmoczyła mi całą koszulkę. Zanim się odemnie odsuneła ucałowałam ją w policzek..
- będzie dobrze- powiedziałam najbardziej przekonującym tonem jak potrafiłam. - będzie dobrze - powturzyłam. Szczerze sama w to nie wierzyłam. Ale dla Violetty muszę udawać. Straciła matkę a teraz może stracić i ojca. To wszystko moja wina. Violetta tylko patrzyła na mnie, a ja na nią. Panowała niezręczna cisza. Złapałam dłoń Violetty lewą ręką. Drugą miałam precież w gipsie. Sciskałam ją mocno, ale po jej oczach widać było, że trochę jej to pomogło. Violetta wyszła z mojej sali. Byłam śpiąca więc postanowiłam, że pójdę spać. Zasypiając myślałam o tym wszystkim. German uratował mi życie. Przez to sam ucieerpiał i to poważnie. Ale wszystko będzie dobrze Musi być dobrze! Bedzie dobrze. Powtarzałam to sobię w myślach z 1000 razy, aż wkońcu udało mi się zasnąć.

4 komentarze:

  1. Rozdział cudowny! Mam nadzieję, że German przeżyje i wszystko będzie dobrze(bo musi, pamiętaj!!!) Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, oby pojawił się jak najszybciej. Proszę cię, pisz dalej!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. :))
    Mam nadzieję, że nic Germanowi nie będzie.
    Życzę weny.
    Wpadnij czasem do nas: Klik

    OdpowiedzUsuń
  4. Codziennie was odwiedzam! Świetnie piszecie

    OdpowiedzUsuń